Kupiłem Drona, nie lata..
Nie, nie spokojnie, bez agresywnych ruchów, myślę, ze wszystko wyjaśniłem.

Jeśli ktoś zainteresowany mam jeszcze do sprzedania samochód,
perełka, zresztą opis przeczytajcie sami, miłego czytania:


Chciałbym napisać, że kupiłem to auto z folią na siedzeniach, od włoskiego marynarza, ale miałbym ogromne wyrzuty sumienia, mijając się z prawdą. A więc lecimy od początku…

Strzała. Pilnie poszukuję klienta na Forda Mondeo MK3 TDCI z roku pańskiego 2001 (auto w wieku, jaki preferuje Romek Polański) w limitowanej i niedostępnej w Tele zakupach Mango wersji "Summer".

Ta wersja charakteryzuje się tym, że uzyskuje pełną sprawność w okresie od Zimnej Zośki do rozpoczęcia roku akademickiego. Potem bywa z tym różnie...

Dlatego byłoby miło gdyby nabywca dysponował lekką awarią wzroku oraz kontuzją słuchu. Auto zostało deportowane z terytorium Włoch, dwa lata przed katastrofą smoleńską. Moja burzliwa fascynacja tym autem, została brutalnie przerwana, jakieś 2 miesiące po kupnie. Wtedy byłem zmuszony pozostawić furmankę w Legnicy, a potem wrócić nią na jamę. Podczas jazdy przechodnie bardzo żywiołowo reagowali i niespecjalnie kumałem o co biega,ale patrząc w lusterka wsteczne, doszedłem do wniosku, że mogli przypuszczać, iż na terenie Legnicy odbyło się konklawe. Strefa przemysłowa była zadymiona, niczym dzielnica Pekinu. Wszystko przez pęknięcie sprężyny w MacPersonie, która zdzierała oponę. Na szczęście dwaj koledzy z firmy,którzy przejeżdżali prze Legnicę pomogli, więc z tego miejsca chciałbym wyrazić podziękowania "Złotemu" i "Travolcie". W survivalowym klimacie wyjęli,sprężynę i na samym "patyku", pozostałym z amorka, powróciłem do chałupy. Przy czym, chciałbym zaznaczyć, że każdą nierówność na szlaku odczuwałem jak,podbródkowy braci Kliczko wymierzony jednocześnie przez obu.Naprawa kosztowała only 220 złociszy.Po czym nastąpiło jakieś 6 miesięcy spokoju i jeb- klękł alternator. Ostatkiem prądu dotarłem do "warstatu", gdzie kotleś wymienił zepsuty organ za jedyne 150 zetów. Radość po wyjeździe z zaprzyjaźnionego

"serwisu" trwała przez jakieś 250 metrów, bo odpadł tłumik. Nastąpiła akcja "Zurueck" zakończona paragonem na kwotę 75 monet jednozłotowych PLN.

Ostatnia awaria dotknęła rozrusznik, który spowodował, że opuściły mnie nerwy i włosy. Znowu "kuźnia" i reanimacja Mondka. Prawdopodobnie elektryk hucznie obchodził imieniny Izydora, gdzie toasty wznoszono alkoholem niewiadomego pochodzenia, bo pierwsze podejście do naprawy zostało zakończone połowicznym sukcesem.Po regeneracji mondek odpalił sześć razy, a potem zapadła cisza, jak po pierdnięciu w teatrze. I znowu wyciąganie rozrusznika i na noszach do elektryka. Tym razem jakieś duperelne sprzęgiełko. Zusammen, koszt naprawy wyniósł 41 bonów NBP, liczonych po dziesięć zyli. Dlatego przez następne 2 tygodnie stołowałem się z rodziną w jadłodajni Caritasu. Ale to pikuś, bo prowadząc furę do reklamacji, dostrzegłem moim wprawnym okiem,że nastąpił brak radia CB. Niestety w tej sytuacji,nie mogę stwierdzić w którym momencie przedmiot zaginął. Czy na osiedlu czy pod "warstatem". Pozostaje mi tylko się cieszyć,że zainwestowałem 109 zeta

w CB Manta, a nie pół tauzena w Presidenta...



Pod maską znajduje się jednostka napędowa o pojemności 2 litrów (dla tych, którzy w sobotę ucztują ze szwagrem ta pojemność jest znana)o mocy 115 bułanów.Zamiast paska występuje łańcuch rozrządu. Muszę przyznać, że ta jednostka pracuje dosyć głośno. Więcej decybeli wyciąga tylko silnik diesla z Forda Mondeo pierwszej generacji oraz żona mojego kumpla podczas małżeńskich nieporozumień. Ale żeby zupełnie nie zniechęcić ewentualnego kupującego dodam, że ten akurat motor nie jest obciążony systemem specjalnej troski common rail, więc nie jest awaryjna.Motor zalany olejem MOBIL Super 3000 5W-30 w cenie 46 złotówek za litr (polecam wzięcie chwilówki),a nie "Kujawskim" czy "Bartkiem". Obecnie licznik wskazuje, że przejechane zostało 187 tys. kilometrów, bo resztę przepchałem, czego licznik nie rejestruje, gdyż podczas zapychu auto napędzają nie konie mechaniczne, lecz jeden osioł.



Standard wyposażenia plasuje się,tak między wiejską świetlicą a rezydencją Janukowycza. Brak takich gadżetów jak nawigacja GPS ,tempomat, czujniki parkowania.



Wyposażenie obejmuje:



*8 worków jutowych AIR BAG,



*ABS



*Tapicerka wieprzowa, a nie jakaś gęsia derma czy welur, w którym roztocze urasta do rozmiarów szczura .Porządne obicia z "Chrumkusia", który jeszcze 14 lat temu, beztrosko biegał po chlewiku na Sycylii w poszukiwaniu paszy.Tutaj warto zaznaczyć na praktyczne walory tapicerki z wieprzowiny. Gdy będziemy odwozić teściową, celem wykiprowania jej w Ciechocinku na pełny turnus, a ta w drodze popuści na widok witryny dyskontu z beretami, to wystarczy mamusię na chwilę eksmitować z bolidu i przelecieć po Chrumkusiowych zwłokach ścierą.



*Climatronic (sprawny akurat w 100 %, bo pizga latem jak zimą w Suwałkach)



*Immobiliser zamontowany dodatkowo w niestandardowym miejscu (zmora szwagra)



*4 szyby "w prądzie" (z dodatkowym zabezpieczeniem, aby gówniarz nie był w stanie wykonać skoku desantowego podczas jazdy),



*fotel kierowcy regulowany przy pomocy napięcia z akumulatora w kilku płaszczyznach ( to ważne dla tych, którzy niespodziewanie mają w domu "ciche dni"),



*przednie fotele podgrzewane, więc możemy nie płacąc, uciekać z ośrodka wczasowego w mokrych gaciach,



*lusterka regulowane i podgrzewane elektrycznie,



*centralny zamek z pilotem (funkcja otwierania i domykania szyb),



*komputer pokładowy (tak ograniczony jak percepcja komisarza Antoniego),



*Radio fabryczne Ford z odtwarzaczem CD z takim nagłośnieniem, że głos Ojca Dyrektora brzmi, jakby siedział obok. Można więc miło spędzić czas,zanim dojedzie szwagier uzbrojony w linkę holowniczą,



*felgi z aluminium,które można w razie kryzysu spieniężyć w skupie złomu po pięć blach za kilogram.Na felach naciągnięte zimowe filcaki 205/55R16.Mam dwie onuce letnie do tego modelu,ale chciałbym je sobie zostawić,bo mogą się przydać pod Sejmem,



Zużycie paliwa zależy od tego,czy mamy na prawym kopycie założoną skarpetę "stopkę" czy gips do kolan.W mieście spalanie może się wahać 7,5-14 l/100 km.Wszystko zależy od temperamentu kierownika i tego czy partnerka lub żona siedzą obok.Na trasie Zielona Góra-Zamość średnie spalanie wyniosło 7,6 litra,ale na jednej z "półtorej" polskiej autostrady rozpędziłem żelazo do 202 km/h.Dlatego połknął trochę więcej.Więc jeżeli przyjdzie nam do bani,aby dziesięciokrotnie przepłacić za pangę smażoną na oleju hydraulicznym lub zakupić zakupić ciupagę z grawerką "Pobierowo",to z sakiewki wybulimy na wachę ok.215 zetów.Wypad do Zakopca ze szwagrem,który odwiedzi pokoje skoczków narciarskich podczas ich nieobecności to koszt rzędu 4 paczek.Wyjazd do Torunia w celu przekazania gotówki na ręce Ojca Dyrektora,aby sfinansował wiercenie studni z wrzącą wodą geotermalną,potrzebną do prania onuc to wydatek 230 złotych,jak w ryj strzelił.





Sprzedaję mondka,żeby kupić Smatra,który jest lekki i łatwy pchaniu.

Szwagier mnie namawia na kupno Żuka,bo ma wejść do działi w biznesie związanym z kablami trakcyjnymi,ale mam obawy.

Jeżeli już jestem przy temacie szwagra to upraszam w jego imieniu, aby na oględziny przyjeżdżać uzbrojonym w 2KC,aby uniknąć syndromu dnia następnego.Podczas "oględzin" szwagier wyjaśni niuanse związane z metodą "na wnuczka"...

Oferta nie jest raczej skierowana do „piratów” z PKS-u, którzy poruszają się po drogach publicznych, zgodnie z maksymą:

„W uszach szum,

w oczach łzy,

na liczniku 23”,



Dla malkontentów, którzy powątpiewają w to,że auto się w ogóle porusza, wkleiłem skan pisma z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego z prośbą o przelew kapusty, za rzekomo wykonane port folio na trasie Słubice-Szczecin. Niestety, prawdopodobnie przez niedopatrzenie, zapomnieli o okazaniu głównego dowodu w postaci „słit foci” z żółtego złodzieja.

Wskutek tego wstrzymałem decyzję o przelewie forsy do odwołania, bo brak zdjęcia jest jednocześnie, pozbawieniem mnie prawa do obrony, jakie gwarantuje mi konstytucja najjaśniejszej RP.







Auto idealne dla absolwentów kursu na prawo jazdy. Specjalnie dla tych którzy byli zdolni, aby opanować wiedzę o wymiarach tablicy rejestracyjnej, poziomu oleju oraz inteligencji egzaminatora,dodam gratis chłodziarkę HEAD w której mieszczą się 4 browary i skromna zagrycha... Więcej fotek mogę przesłać na emila a,dodatkowych informacji udzielam pod numerem 609259025...Ubezpieczenie do listopada 2014,przegląd do kwietnia ;-/



Zalecam obejrzenie pojazdu przed kliknięciem opcji KUP TERAZ,aby uniknąć sytuacji,podobnej do tej kiedy sprzedawałem przyczepę kempingową.Fura do obejrzenia w Zielonej Górze,hrabstwo lubuskie...

Dodano 2014-03-08 21:06
Po zażyciu Pamiconu przypomniałem sobie,że trzasnął jeszcze wąż od wspomagania i tradycyjnie do warsztatu byłem holowany na sznurowadle.Jeżeli uda mi się sprzedać to auto,warsztat kolegi zbankrutuje...

Dodano 2014-03-10 14:15
Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że nie mam szczęścia do pojazdów marki Ford.Szwagier przypomniał mni ostatnio moją \"przygodę\" z Sierrą.Model RS 2000 z 89 roku,zarejestrowany jako składak 95.Myślałem,że był złożony w Polsce po przejechaniu przez miedzę,a nie po zderzeniu z Jelczem.Składaniem tych zwłok zajmował się chyba wirtuoz garncarstwa,bo ilość modeliny na dachu była imponująca.Ta wersja charakteryzowała się mocną \"tunezją\" w formie spojlerów oraz niebywałą alergią na wilgoć.Kiedyż wracałem do chałupy po ulewie i koncertowo zatrzymałem się po środku ulicznego potoku.Akurat nie miałem melisy strong pod ręką,więc wprawnym prawym sierpowym stłukłem szybę od wewnątrz,po czym prze kwartał podróżowałem z \"pająkiem\" rozmiarów felgi siedemnastocalowej na wysokości twarzy.Całe szczęście,że na auto napalił się jakiś szczyl i pewnego pażdziernikowego wieczoru pod latarnią opędzlowałem sierjożę.Walutę wyłożył ojciec gówniarza i pojechali.Szwagier,gdy się dowiedział,że opchnąłem ruinę i klienci nie przyjechali spowrotem z zażaleniem stwierdził,że albo ojciec zatłukł syna,ewentualnie mogło być odwrotnie...


  PRZEJDŹ NA FORUM